poniedziałek, 16 lipca 2012

44


Myślałem o nim niemalże przez całą drogę powrotną do domu. Owy stan znikał jedynie wtedy, gdy z głową wspartą o zieloną poduszkę usypiałem przy szybie. To dziwne, bo przecież zdawać by się mogło, że jest to uczucie trochę już przedawnione. Opadłe na dno, odrzucone w kąt, przykryte siecią kolejnych wrażeń. Może to dlatego, że czułem się, z nieznanego powodu, jak w jego rodzinnych stronach, w których nigdy przecież z nim nie byłem. Tak, to na pewno dlatego. To na pewno dlatego teraz nie mogę sobie znaleźć miejsca. Widzisz, jednak potwierdza się moje dawne stwierdzenie. Uczucia nie znikają, a zwłaszcza te najsilniejsze. Potrafią jedynie schować się w najciemniejszych zakamarkach i najgłębszych czeluściach naszego nigdy do końca niezbadanego, metafizycznego serca. Jeśli kocham, naprawdę kocham Cię dziś, na łożu śmierci będę mógł powiedzieć, że kocham, naprawdę kocham Cię nadal. To nigdy nie znika z nas w całości.
Jestem z powrotem w domu. W miejscu, do którego jakąś częścią siebie będę należał już zawsze. Są to te aspekty życia na Ziemi, których, powiedziałbym na szczęście, nie zostało nam dane samemu wybierać. I to jest piękne.

środa, 11 lipca 2012

43


gdybym mógł ośmielić się
by stanąć przed Tobą
zupełnie nagi
poznałabyś pewnie wszystkie moje tajemnice
te większe i te mniejsze
skrywane bliżej i dalej
także te błahe, codziennego użytku
wreszcie moglibyśmy porozmawiać
naprawdę o wszystkim
bez zastanowienia lecz z cierpliwością
moglibyśmy do siebie mówić
nie byłoby wstydu i z pewnością byłoby mniej smutku
bo przecież należymy do tego samego gatunku
krążymy wokół tego samego słońca
i tak czy inaczej mamy bezsilnie identyczny cel
spróbuj zapomnieć
co złego przez te wszystkie lata zrobił dla nas świat
i pamiętaj o tym, że nie warto ciągnąć życia nienawidząc
tutaj i teraz
masz je tylko jedno

42

proszę powiedz mi
co robić
jak znaleźć
gdzie iść
kogo kochać
i jak kochać
pomóż mi wiedzieć na pewno
to co wiedzieć powinienem
nie pozwól mi zgubić się do końca
w monologu ludzi przemijających
z dnia na dzień z godziny na godzinę
z minuty na minutę
ciągnącej się ulotności wieczności
pozwól mi od początku do końca
mieć cel
i móc w licznych przestąpieniach z nogi na nogę
nie osiągać go

piątek, 6 lipca 2012

41


zabierz mnie tam
gdzie każde oszczędniej wypowiedziane słowo
zabrzmi jak napisane od nowa
gdzie każdy mój oddech
będzie nierównym biciem czyjegoś serca
gdzie najprostsze marzenia
będą rodzić się i spełniać jednocześnie
gdzie ludzkie serca
będą jak poduszki
na których możesz ułożyć swoją biedną głowę
skarbnicę wszystkiego
gdzie smutki i niepokoje
będą tylko dobre
gdzie płakać będzie można do woli
gdzie i ciała, i dusze
staną się na chwilę jedną
nierozerwalną całością
ulotną
piękną
i wieczną

środa, 4 lipca 2012

40

każdy z nas
pozostaje w ciągłym biegu
niezwykle szybkim, a jednak wciąż zbyt wolnym
by zdążyć
na czas, na miejsce, na godzinę
na człowieka, na uczucie
na spełnienie, na miłość, na szczęście
na chwile wszystkie jednakowo krótkie
i te długie, ciągnące się przez całą naszą wieczność
na momenty błahe i te o niezwykłej pozornie wadze
na słowa, wypowiadane i nie wypowiadane w niemym pośpiechu
na przyspieszone oddechy
na zawroty głowy
i na podwójne bicie jednego serca
na burze, na wysokie słońca, na spokojne, kolorowe wieczory
i zimowe schyłki
przeczekujemy po drodze naszych zmarłych
stojących później na poboczu, palących papierosa
i z kpiącym uśmiechem patrzących na nasze
zafrasowane potknięcia
czasem się zatrzymujemy, budzimy z tego wszystkiego
zdejmujemy buty i chowamy nogi
myślimy trochę
i po chwili biegniemy dalej
do owego, nieznanego nikomu
portu przeznaczenia