zbliż się
i chwyć mnie za serce
utul je biedne w swych
dłoniach codziennie mniejszych i słabszych
niczym martwego ptaka
pozwól mi zgubić się w Tobie
tym razem
zapomnieć z zachwytu nad Tobą
jak się oddycha
daj mi klarowność spojrzenia
które już zawsze patrzeć będzie tylko na Ciebie
otuli mnie droga
wyczekana wypłakana wytęskniona
zapłonie dusza moja za każdym razem
gdy dostrzeże oko choćby cień Twój kroki Twoje
mój
wyczekany
wypłakany
wytęskniony
zabiorę ze sobą tylko kwiaty
dla tych
którzy umierają z miłości
i zniknę razem z Tobą
gdy przyjdzie godzina zawsze zbyt pośpieszna
wtorek, 30 kwietnia 2013
piątek, 26 kwietnia 2013
80: lament
na progu drzwi
o przewrotnej nazwie życie
chwycił mnie za rękę
zbyt mocno
a wino w kieliszku było zbyt gorące
by móc oparzyć wargi
i zabrał mnie na łąkę pachnącą
księżycem i mgłą
srebrzystą w ciemnościach zimowego poranka
i pękła we mnie któraś kolumna
i popłynął Eurotas niebieskiego płaczu
opadła kotara
nagość objęła mnie nagle swym zimnym ramieniem
i czar prysł
i uschły usta
bo przecież gdybyśmy każdego dnia budząc się
widzieli inny świat za oknem
zbyt trudne byłoby
znikanie
o przewrotnej nazwie życie
chwycił mnie za rękę
zbyt mocno
a wino w kieliszku było zbyt gorące
by móc oparzyć wargi
i zabrał mnie na łąkę pachnącą
księżycem i mgłą
srebrzystą w ciemnościach zimowego poranka
i pękła we mnie któraś kolumna
i popłynął Eurotas niebieskiego płaczu
opadła kotara
nagość objęła mnie nagle swym zimnym ramieniem
i czar prysł
i uschły usta
bo przecież gdybyśmy każdego dnia budząc się
widzieli inny świat za oknem
zbyt trudne byłoby
znikanie
piątek, 5 kwietnia 2013
79
jest bardzo głośno
słońce pali mnie okropnie
i krople potu występują na moim czole
stoję na szubienicy
gdzieś za plecami słyszę przyciszone głosy ludzi
ptak śpiewa na gałęzi
właśnie otwierają piekarnię
kilka kobiet już czeka
w oddali widzę most
na nim dwoje zakochanych
wymienia namiętne pocałunki
i za ręce się trzyma
przy drewnianym podeście
stoi kobieta w czarnym płaszczu
szlocha niemiłosiernie
chyba ją kiedyś znałam
ja też zaczynam płakać
obejmuję ją serdecznie
wątłym uściskiem
dwojga chudych ramion
to już czas, mówi ktoś za mną
na szyję zakładają mi grubą pętlę
całkiem kształtną
już tylko stołek i tyle, po krzyku
gdzieś w oddali słyszę płacz i śmiech
jakiś chłopiec spadł z roweru
a drugi się z niego naigrywa
odwracam głowę i widzę dwie nieświadome twarze
z komina leci dym
woda w rzece biegnie nieprzerwanie
huśtawka niczym wahadło kołyszę się jeszcze
płyną chmury
to już czas, mówi ktoś za mną
jeszcze tylko ostatni raz dotykam palcami stołka
patrzę na fałszującego ptaka i kobietę w czerni
coby nie zapomnieć
zamykam oczy
nagle wiszę już w powietrzu i trochę wierzgam nogami
nareszcie możesz latać
głupia
i już
umarłam
słońce pali mnie okropnie
i krople potu występują na moim czole
stoję na szubienicy
gdzieś za plecami słyszę przyciszone głosy ludzi
ptak śpiewa na gałęzi
właśnie otwierają piekarnię
kilka kobiet już czeka
w oddali widzę most
na nim dwoje zakochanych
wymienia namiętne pocałunki
i za ręce się trzyma
przy drewnianym podeście
stoi kobieta w czarnym płaszczu
szlocha niemiłosiernie
chyba ją kiedyś znałam
ja też zaczynam płakać
obejmuję ją serdecznie
wątłym uściskiem
dwojga chudych ramion
to już czas, mówi ktoś za mną
na szyję zakładają mi grubą pętlę
całkiem kształtną
już tylko stołek i tyle, po krzyku
gdzieś w oddali słyszę płacz i śmiech
jakiś chłopiec spadł z roweru
a drugi się z niego naigrywa
odwracam głowę i widzę dwie nieświadome twarze
z komina leci dym
woda w rzece biegnie nieprzerwanie
huśtawka niczym wahadło kołyszę się jeszcze
płyną chmury
to już czas, mówi ktoś za mną
jeszcze tylko ostatni raz dotykam palcami stołka
patrzę na fałszującego ptaka i kobietę w czerni
coby nie zapomnieć
zamykam oczy
nagle wiszę już w powietrzu i trochę wierzgam nogami
nareszcie możesz latać
głupia
i już
umarłam
Subskrybuj:
Posty (Atom)