na progu drzwi
o przewrotnej nazwie życie
chwycił mnie za rękę
zbyt mocno
a wino w kieliszku było zbyt gorące
by móc oparzyć wargi
i zabrał mnie na łąkę pachnącą
księżycem i mgłą
srebrzystą w ciemnościach zimowego poranka
i pękła we mnie któraś kolumna
i popłynął Eurotas niebieskiego płaczu
opadła kotara
nagość objęła mnie nagle swym zimnym ramieniem
i czar prysł
i uschły usta
bo przecież gdybyśmy każdego dnia budząc się
widzieli inny świat za oknem
zbyt trudne byłoby
znikanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz